Sen Dyzia
„Bałwana głodnego nakarmić należy
śnieżynką ze śladów zebraną z trudem
Wykonać przy tym trzeba zadanie,
i cud się wówczas na wyspie stanie.”
Pierwsza noc na wyspie upłynęła nam na głębokim, relaksującym śnie. Jedynie Dyzio poruszał się niespokojnie, wydawało mu się bowiem, że znaleźliśmy się w dziwnym zakątku wyspy. Z naszych głów zniknęły chusty zaś pojawiły się czapki św. Mikołaja? To było bardzo dziwne...
Szliśmy po kolorowych, nietypowo odciśniętych śladach stóp zbierając jednocześnie leżące obok nich kule śnieżne i wykonując ćwiczenia języka, warg, policzków, podniebienia. Później karmiliśmy nimi Bałwana. Każdy z nas dostał przy tym zadanie i musiał wypowiedzieć magiczne słowo. Najedzony i zadowolony Bałwan podziękował nam z całego serca i poprosił o stworzenie dla niego małego nieba i zdmuchnięcie z niego wszystkich śnieżynek. Kiedy wypełniliśmy jego prośbę, stało się coś jeszcze dziwniejszego. Bałwan zaczął się topić zaś niebo zdawało się mienić wszystkimi kolorami tęczy...
Okazało się, że wszystko, co nas spotkało było jedynie snem. Czekał nas kolejny dzień na tajemniczej wyspie, ale o jego dalszych wydarzeniach dowiemy się podczas następnego spotkania.
Anna Wojtowicz-Raszewska